poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Opuszczona Kostnica rozdział 7

                                                               Udana ucieczka

-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

                                                                  *   *   *    *    *

Tymczasem Bob i Chris odrzucili się hartem od okna . Czekali jakby na koniec . Drzwi hucznie rozpadły się a z za dymu pojawił się on . On z potarganą od krzaków i krwi zapoconą twarzą . 


                                                                  *    *    *    *    *

Wokół panowała grobowa cisza . Niebo pociemniało i zaczęło grzmieć . W środku rowu siedział przemarznięty skulony Andy . Z każdym grzmieniem posuwał się pod ziemną ścianę zapadliny . 
Zaczęło padać . Niebo stało się ciemne . Wzmógł się wiatr , krzaki wokół wyglądały jak nieudolni tancerze


                                                                    *   *   *    *    *

To jeszcze bardziej wzmogło prędkość bicia serca Chris'a , który rzucił w napastnika szklaną starą butelką wina . Bob kopnął z całej siły w jego brzuch . Obaj zaczęli wyprowadzać szybkie ciosy w okolice tej części ciała . Po minucie przestali , nieznajomy leżał skulony nie dając znaku życia . Normalnie chłopcy uciekali by ile sił w nogach , ale byli nie wiele mniej zmęczeni od czarnowłosego mężczyzny . Walnęli się na ziemię i zdychali leżąc .

- Bob ile on jeszcze będzie leżał ? - pytał Chris

-Nie mam pojęcia - odparł

-Waliłem w niego z całej siły , być może wstanie za 5 minut -

-Ok , odpocznijmy a później wiejmy stąd i zobaczmy co z Andy'm -

-Ty pacz otwiera oczy - 

Bob ledwo wstał podtrzymując się ściany wziął do ręki stare blaszane krzesło i rzucił nim w klatkę piersiową mężczyzny po czym rzucił się na niego i znów opadł dysząc .

-To ścierwo jest wyjątkowo silne - odparł Bob

-Nie wiem co bym bez ciebie zrobił - chwalił Chris

-Wiesz co chodźmy już po Andy'ego - 

-Dobrze idziemy . -


Na zewnątrz przestało padać oraz nieco rozpogodziło się . Ptaki zaczęły znów śpiewać a z za chmur wyszło słońce . 

-Andy żyjesz ? - pytał zaniepokojony Chris 

-Skarb Robercie , Skarb ! - wykrzyczał zdezorientowany i rozemocjonowany psychicznie Andy 

-Co ? Co ty mówisz ? -

-Masz ! Czytaj ! Do jasnej cholery ! 

Dał mu list .

                                         (...)Wielka czarna fala już nadchodzi Robercie .

                                         Skarb Robercie !!! Skarb !!! Robercie Skarb !!!

-Nawet nie wiesz jakiego miałem pietra ?! - 

-Nie martw się już wszystko dobrze . - 

-No wiem , najważniejsze że nie zmokłem i nie wybrudziłem się za bardzo . - 

-Tsaaaaa , człowieku najważniejsze , że nie zobaczył cię ten facet - 

-A no właśnie co z nim ?!  -

Bob opowiedział bratu co wydarzyło się pomiędzy nim i Chrisem a mężczyzną .
Po chwili zaczęli kierować się ku lasu .


ufff już 7 rozdział... mam nadzieję że na tle poprzedniego nie zawiodłem?


4 komentarze:

  1. Wszystko super fajnie ale denerwują mnie interpunkcje .Ale ogólnie spoko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest świetnie . Serdecznie chciałabym Cię zaprosić na mojego nowego bloga : wampirzyca-Rose.blogspot.com wzięłam się za fantastykę . :] Chciałabym poznać Twoją opinię :]

    OdpowiedzUsuń