poniedziałek, 24 grudnia 2012

Opuszczona Kostnica rozdział 20 (Ostatni)

                                                    Trzymamy go w rękach , nie puścimy !



"Na ich oczach rozgrywała się ta dramaturgia , pierwszy raz człowiek widział drugiego w bezkresnych płomieniach ognia . Piec pochłoną Eleonorę . Skarb rodziny Krawców spoczywał w niezbyt honorowym miejscu , niestety . Dusza zmarłej będzie się nim opiekować , lecz i tak kiedyś go ktoś znajdzie" 

Robercie Skarb!!! 

-Andy ? 

-Andy co jest z tobą ? - pytał Bob omdlałego Andy'ego 

-Miałeś przewidzenie ? 

-Tak , miałem odparł . Mam dosyć całej tej chorej historii rozumiecie ?! To mnie wykańcza . - odparł 

-Andy jesteśmy już tak blisko jest z nami Andrzej i Churski i nic nam się nie stanie ! - wtrącił się Chris  

-Ty czegoś nie rozumiesz oni nas tu zostawili na pastwę losu ! - wykrzykiwał Andy

-Jaką pastwę do cholery , nie dość , że mamy broń oraz dwóch dorosłych to jeszcze jest nas trzech . Opanuj się ! - Chris nie panował nad nerwami 

-Jak ty możesz tak spokojnie o tym mówić przecież jesteśmy tu tak na prawdę sami a na każdym rogu czają się  jacyś psychopaci ! - Andy również był w nerwach 

Rozległ się hałas . Dobiegał on z czwartego korytarza , z którego na ziemię padał cień . Wyszedł on . "Uniform" ! 

Bob czym prędzej rzucił się na niego obalając go na ziemię . Z ręki wyślizgła mu się pałka . Chris padł swoim ciałem na plecy sparaliżowanego przez Bob'a mężczyznę . Zaczęła się walka . W jednym momencie chłopcy okładali go pałką po głowie i plecach , w drugim pchali się z nim by nie wylądować na dole pod jego ciałem .  Bracia przewijali się po ziemi wraz z mężczyzną . Bitwa cały czas rozgrywała się na niej . Jak to mówią raz pod wozem , raz na wozie . Raz się bronili a raz atakowali . Jednak to dorosły człowiek , który fizycznie musi sprostać trójce nastolatków . Tym razem on przewinął ich na ziemie , teraz  siedział na nich krzycząc , że ich zabije . 

-Pomocy ! On tu jest ! Ratunku ! - krzyczeli 

-Zabiję was ! - parsknął ze śmiechem "uniform" 

W tym samym momencie z za rogu korytarza wyskoczył Andrzej , który bohatersko strącił mężczyznę co oznaczało uwolnienie się spod jego rąk braci . Napastnik przyjął potężny cios w twarz i brzuch od 73-latka . Niebywałe jak w takim wieku można być w takiej predyspozycji fizycznej . Z korytarza wybiegł Churski , który dołożył "uniformowi" z buta w brzuch . 

-A masz ty gnido ! - zawołał Churski

-Co tym myślisz , że jesteśmy starsi to cię nie dorwiemy !? Masz teraz przej*bane synu . - dołożył Andrzej , który wziął go na barki i powiódł z towarzyszami na zewnątrz . Jeden z nich - Bob , niósł skrzynię ze skarbem . Korytarze były ciemne więc cały czas Chris i Churski musieli świecić latarkami a Andy cały czas trząsł się ze strachu . Jego przerażenie nie było bezpodstawne . Tego wieczora miało się zdarzyć coś równie złego . 


                                                                              *    *    *

-Jesteś teraz związany i to mocno więc nawet jak byś się zes*ał to i tak siedzisz tu dopóki nie przetransportujemy tego majątku Krawców w bezpieczne miejsce . - Andrzej nie szczędził wyzwisk i wulgarnych słów w stosunku do mężczyzny , który chciał skarb ten wykraść . 

                                                                               *   *    * 

Niebo sprawiało wrażenie , że zaraz pęknie . Czarne , przeplatane błyskawicami a na dodatek deszczem . W takich warunkach ekipa z Andrzejem na czele miała pozostawić "uniforma" . Jednak los chciał by w tym samym momencie pod kostnicę przybyli Robert wraz z synem "przywódcy" . Szybko zorientowali się co się dzieje i skryli za bliski krzakami . 

-Słuchaj , ja wykradnę skrzynię i uciekamy a ty również masz za zadnie pilnować by te ścierwa mi ją nie odbiły rozumiesz ? - rzekł czarnowłosy Robert czający się na ekipę 

-Nie wiem  to jest nie  w porządku , przecież to jest mój ojciec . - odparł syn Andrzeja

-Masz robić to co ci każę teraz nie ma odwrotu ! 

Robert podszedł cicho po skrzynie chwycił ją i zaczął biec . 

-Brać go ! - rozkazał krzycząc Churski

Zaczęło się . Czarnowłosy mężczyzna biegł przed siebie niczym pantera a Andrzej ,  Churski , Bob , Chris i Andy za nim . Wokół panowała ciemność a deszcz lał się z nieba obficie . Pościg za Robertem trwał . Najszybszy z chłopaków był Bob jednak Andrzej wyprzedzał ich i co raz bardziej zbliżał się do uciekiniera i skrzyni ze skarbem . 

Rozległ się bardzo głośny grzmot , niebo jeszcze bardziej pociemniało .  

Pot lał się po czole każdemu . Zaczynał się powoli las . Wszyscy biegli ile sił w nogach . Nikt nie odstępował kroku czarnowłosemu , przecież skarb był zagrożony . 

Grzmotnęło drugi raz . Zaczął wiać intensywny wiatr . 

Syn Andrzeja Kacego zatrzymał się stopując zarazem Churskiego , który podjął walkę z o wiele młodszym przeciwnikiem . Jednak uciekinier Robert cały czas był goniony przez czterech ludzi . Czuł już ich oddech na plecach kiedy przed sobą ujrzał przepaść na co najmniej 3 metry . Skoczył . Musiał . Udało mu się , Andrzejowi też ale chłopcom już nie . Wpadli do rowu z małym lodowatym strumykiem , który przeszywał ich ciała napawając ich strachem , przerażeniem i bolesnym zimnem . Teraz krew płynęła wolniej . Ciało był zimne jak ten strumyk . Spoglądali na siebie . Na ich twarzach malowała się rozpacz . Próbowali się wydostać lecz nie udało się . Skulili się przy ścianie przepaści obok siebie i zgrzytając z zimna zębami słabli . Stali się bladzi . Wydawało się , że już nic im nie pomoże . W zasadzie mogli spokojnie czekać na śmierć z wyziębienia...

                                                                            *   *   * 



Podczas dramatu chłopców . Pogoń Andrzeja za Robertem trwała . 73-latek nie odpuszczał . Jako jedyny pozostał na placu boju . Doszedł za daleko . Teraz musi dokończyć dzieło . Mężczyźni skakali przez obcięte i leżące drzewa oraz przedzierali się i omijali krzaki i chaszcze . Las ma to do siebie , że nie sprzyja w żaden sposób gonitwie . 



Czym głębiej tym bardziej kręte i nierówne były leśne wydeptane drogi , lecz na szczęście mężczyzn niebo pojaśniało i rozchmurzyło się dzięki czemu lepiej widzieli teren . Andrzej czuł , że długo już tego pędu nie wytrzyma . Pot lał mu się po czole i plecach a nogi i brzuch krwawił od biegu w chaszczach i krzakach . Wiedział , że gdy teraz go nie złapie zabraknie mu sił na dalszy pościg . Spiął się w sobie i wydusił siódme poty po czym trochę zbliżając się do Roberta skoczył wysoko i wyciągniętymi do przodu rękami złapał i powalił na drogę uciekiniera wraz ze skarbem . Obaj byli wycieńczeni . Sapiąc i dysząc podnieśli się z ziemi . 

-Skarb pozostanie w dobrych rękach , nie w twoich łachudro ! - ledwo nie padając ze zmęczenia wypowiedział te słowa 

-Ty stary kretynie . Wiesz dobrze , że mnie nie powstrzymasz ! Nigdy ! - oznajmił rozwścieczony Robert . 

Zaczęła się walka . Najpierw wymiana ciosów , z której oby dwaj wyszli z podbitymi i krwawiącymi oczami. 
Czarnowłosy kopnął Andrzeja nogi po czym ten wściekły krzycząc głośno z całej siły cisną dwa razy prawą pięścią w jego brzuch . Uciekinier upadł i jęczał z bólu . 73-latek również upadł na ziemię i ledwo żyw łapał powietrze . Był bardziej wycieńczony . Robert po paru minutach wstał i wykrzyczał , że to on jest górą . Już miał się brać za majątek Krawców gdy z za wielkiej jodły wyszedł leśnik Staszek , który zestrzelił go z dubeltówki . Szczała otarła mu się o bark . Żył . Jednak był sparaliżowany . Skarb był bezpieczny . 

                                                                        *    *    * 

Tymczasem chłopcy już prawie umarli z zimna gdy usłyszeli wołanie Churskiego . Ten dość szybko rozprawił się z synem Andrzeja . 

-Halo ! Chłopaki ? Andrzej ? Jesteście ? 

Jednak ani Bob ani Chris a już na pewno Andy nie mieli siły się odezwać - dać znaku życia . Na ich szczęście rów był tak wielki , że nie dało się go nie zauważyć dlatego też Churski z ciekawości musiał tam zajrzeć . Tak się stało . Przeraził się na jego widok . Ich ubrania były mokre a oni wyglądali strasznie . Byli na twarzy biali jak trupy . Churskiemu udało się ich wyciągnąć . Na boku rowu było coś co pozwoliło zejść tam i uratować chłopców .  

-Chłopaki ? - pytał przerażony Churski , nie był pewny przecież czy żyją 

-Żyjecie ? Chłopaki ? 

-Co ? Pan Churski ? - odpowiedział Bob 

Staruszek wyciągnął ich z przepaści i przytulił gdyż byli lodowato zimni . 

-Proszę pana która godzina ? Co ze skarbem ? Gdzie Andrzej , Robert ? - wypytywał Chris 

-Już chyba rano . Słyszałem strzał z dubeltówki Staszka . Naszego leśnika a więc Andrzej i Skarb powinni być bezpieczni . 

                              
                           KONIEC PIERWSZEJ CZĘŚCI OPUSZCZONEJ KOSTNICY 


Tak muszę się z wami pożegnać.....nie wiem jak wytrzymam tą przerwę między częściami ale wiem , że będzie mi brakować tego wszystkiego...Dziękuje wam za to , że wchodzicie , że czytacie...bardzo dziękuję tym , którzy obserwują i stale komentują bloga...dziękuję...jesteście wspaniali...do zobaczenia za parę  miesięcy

niedziela, 4 listopada 2012

Opuszczona Kostnica rozdział 19

                                                           Skarb w zasięgu ręki



- Mamo tam będzie pan Andrzej i pan Churski nic nam się nie stanie - tłumaczył Bob 

-Nie ma mowy , jak wy to sobie wyobrażacie . Ci panowie są już starzy , a co będzie jak tamten przeklęty Robert was zaatakuje ? - wykrzyczała Kaitlin

-Mamo nie widziałaś jeszcze pana Andrzeja . - zadrwił 

-Hahahhahahhahahahahahhahahahah - chórem zaśmiali się Andy i Chris 

-A co z nim ? - spytała 

-On wygląda jak Sylvester Stallone a czuje się jak Chuck Norris to jest z nim , mamo on codziennie chodzi na siłownię z nim będziemy bezpieczni . - wyjaśnił Bob

-Nawet jeżeli on jest aż taki silny nadal będę się o was martwić ! 

-Koniec , dość już tego , my nie mamy ośmiu lat ! Jest z nami dwóch dorosłych facetów , jeden z nich jest silny jak tur , nie może się nam nic stać! Idziemy tam i nie masz nic do tego ! - wykrzyczał Chris 

-Dobrze róbcie jak chcecie , ale nie będzie moją winą , jak wam się coś stanie !


                                                                  *   *   *

-Chodźcie szybciej bo się spóźnimy - ponaglał Andy

-Nie panikuj już prawie jesteśmy - uspokajał Chris

Chłopcy byli już w umówionym miejscu przy leśnej dróżce niedaleko miejscowego baru . Ujrzeli dwóch panów - Andrzeja  i Churskiego . Ubrani byli w moro spodnie i kurtki a na nogach mieli trapery . 

-Dzień dobry - przywitali się bracia

-Witam witam , dobrze , że ciotka pozwoliła wam iść z nami . - oznajmił Andrzej 

Wyruszyli . Najpierw przez las później wzdłuż muru i są . Widok zawsze powodujący dreszcze . Jak przystało na te miasteczko zanosiło się na burze toteż ekipa przyspieszyła . Najpierw do o koła Kostnicy później do wejścia głównego . Coś zastukało . 

-Co to było ? - pytał Andrzej 

-Chodźmy , szybko ! Ten dźwięk pochodził z piwnicy mówię wam . - oznajmił Churski 

Nad niebem rozległ się głośny grzmot . 

-Paczcie drzwi otwarte na roścież a młodzież nie zostawia drzwi otwartych na rozcież . - powiedział Churski

-Niby czemu ? - pytał Andrzej 

-A co to myślisz , że po co oni tam przychodzą ? Zajarać . Może i jestem stary , ale nie głupi . A żeby żaden z przechodniów się nie skapnął drzwi zamykają . 

-Szkoda , że podczas twojego uczęszczania na koło nie byłeś taki wygadany. 

Grzmotnęło drugi raz . Niebo pociemniało . 

-Nie teraz Andrzej . 

Dotarli pod drzwi piwnicy . 



Na dół prowadziły stare nie zbyt strome schody . Ściany wokół sypały się ze starości . Lodowate metalowe poręcze ledwo trzymały się . W głębi było widać jedynie ciemność . Zapalili 2 latarki . Zeszli na dół . 
Usłyszeli wyraźne stukanie . Zobaczyli "uniforma" - mężczyznę z plakietką byłego wrogiego klubu historyczno - poszukiwawczego . Miał młotek , którym uderzał w zamek skrzyni ! To był skarb rodziny Krawców ! . "Uniform" zobaczył ich . Chwycił za skrzynię i pobiegł to bocznego korytarza . 

-Za nim ! - rozkazał Andrzej 

Ekipa rzuciła się pędem w kierunku bocznego korytarza . Okazało się że w tym wąskim i krótkim korytarzu znajdowały się wejścia do 4 innych . 2 po lewej stronie i 2  po prawej . Były jak ślepa uliczka . Przy świetle latarki było widać iż kończyły się po 15-20 metrach . Jedyne wyjście to właśnie wejście do tego korytarza kryjącego w sobie 4 ślepe . Każdy z nich był również wąski , ale przy ścianach znajdowały się stoły , szafki , nosze , koce , worki a na końcu 3 korytarza piec ! 

-Chłopcy skoro jedynym wyjściem stąd jest właśnie te jedyne wejście . Andy , Bob , Chris my z Churskim przeszukamy korytarze a wy będziecie pilnować tego wyjścia - oznajmił Andrzej 

-Proszę pana nie wiem czy sobie poradzimy . - protestował Andy

-Chłopcy trzymajcie , w razie czego to wam pomoże . 

Wysportowany mężczyzna dał Bob'owi długą gumową pałkę podobną do tej , którą mają dzisiejsi policjanci w Polsce , lecz o wiele silniejsza . Churski wraz z nim pewnym krokiem wszedł do 1 korytarza . Bracia stanęli w przejściu . Andy źle się czuł . 


Skarb Robercie !!! Skarb !!! Robercie Skarb !!!




Mam nadzieję , że się podobało . Link do Fanpage'u Opuszczonej Kostnicy na fejsie w poście porzednim!